poniedziałek, 13 czerwca 2016

Jak zorganizować podróż (poślubną) do Tajlandii?

W tak pochmurny i chłodny dzień jak dziś z chęcią wracam do zdjęć z orientalnej Tajlandii, którą razem z mężem obraliśmy za cel podróży poślubnej. Nasza podróż nie miała jednak nic wspólnego ani z all inclusive, ani z łabędziami z ręczników. Zapraszam na posta, w którym znajdują się wskazówki jak zaplanować egzotyczną podróż na własną rękę.

Wyspa Koh Tao

Przyznaję, że wizja wypoczynku na Sardynii czy Minorce była bardzo kusząca. Obie wyspy mają wszystko czego potrzeba na miesiącu miodowym: niebieską wodę, wysokie temperatury, trochę białego piasku, doskonałą kuchnię i miejsca, w które można się wybrać kiedy leżenie plackiem na plaży po prostu się znudzi. Niemniej jednak, kiedy zupełnie przez przypadek znalazłam tanie (jak na Azję) loty z Warszawy do Bangkoku decyzja o wyjeździe zapadła niemal od razu. Jedyne co sprawdziliśmy przed wylotem to pogodę na wrzesień oraz przeciętne ceny noclegów i żywności. Jedno i drugie przekonało nas, że Tajlandia to idealny wybór! Koszt biletu lotniczego w obie strony dla jednej osoby wyniósł 1700 zł. Bilety kupiłam poprzez bardzo znaną wyszukiwarkę tanich lotów mleczne podróże, którą z resztą polecam bardzo gorąco! Lot odbywał się na pokładzie Ukraine International Airlines, co do momentu wylotu przyprawiało mnie o spore wątpliwości. Szybko okazało się jednak, że moje obawy są bezpodstawne. Ukraińskie linie lotnicze zapewniają bowiem 2 ciepłe posiłki (dla mnie porcje nie do przejedzenia), kocyk, zatyczki do uszu, a nawet skarpetki! :-)

Okęcie

Bilety kupione, teraz czas na planowanie! Na cel swojej podróży wybraliśmy oczywiście Bangkok, czyli stolicę Tajlandii, znaną również jako Nowy Jork wschodu. Spośród wszystkich wspaniałych i różnorodnych wysp Tajlandii nasz wybór padł na Koh Samui ze względu na pogodę panującą tam we wrześniu (bardzo łagodna pora deszczowa) oraz stosunkowo dużą ilość atrakcji, jakie oferuje. 

Przeznaczyliśmy 3 dni na zwiedzanie Bangkoku, zatrzymując się w hotelu Baiyoke Sky Hotel, który z resztą reklamuje się jako najwyższy w całej Tajlandii. Z pomocą przyszedł portal booking.com gdzie bez problemu można zarezerwować hotel z opcją płatności po przyjeździe i z bezpłatnym odwołaniem rezerwacji. Zakwaterowano nas na 61. piętrze co zapewniało cudowne widoki, ale najlepsze czekało na samym szczycie budynku... Na 84. piętrze hotelu znajduje się ruchoma platforma widokowa, który powala cieszyć się nie tylko widokiem zapierającym dech w piesiach, ale i przyjemnym powiewem wiatru.


Panorama Bangkoku za dnia i nocą
Poruszanie się po stolicy Tajlandii jest bajecznie proste - wystarczy wyjść na ulicę, a za moment trzech taksówkarzy zapyta czy nie potrzebujesz podwózki :-) I nie ma w tym żadnej przesady! Ceny za przejazd są bardzo zróżnicowane i zależą od ustaleń pasażera i kierowcy. Uwaga! Cenę należy ustalić zawsze przed wyruszeniem w podróż lub po prostu domagać się włączenia licznika. Tylko w ten sposób można uniknąć naciągaczy. Możliwe jest oczywiście poruszanie się transportem miejskim, który działa bardzo poprawnie, a ceny są przystępne. My z taksówki skorzystaliśmy przy okazji zwiedzania kompleksu pałacowego. Jest to punkt na mapie Bangkoku, którego po prostu nie można pominąć. Więcej informacji na  ten temat znajduje się tutaj. Do świątyni Wat Pho, gdzie znajduje się posąg 46-metrowego Buddy dostaliśmy się już pieszo. Stamtąd z kolei doszliśmy na wodną taksówkę, by odwiedzić China Town.










Bangkok nas urzekł. To miasto naprawdę nigdy nie śpi, ma tysiące zapachów, składa się z miliona paradoksów. Jednak po trzech dniach zwiedzania przyszła pora na Koh Samui! Aby się tam dostać musieliśmy pokonać ponad 760 km. Całą noc spędziliśmy w autokarze, by obudzić się w Surat Thani. Stamtąd czekał nas już tylko prom na naszą wyspę. Bilety na autokar i łódź kupiliśmy w Baiyoke Sky Hotel, tam też dostaliśmy mapkę i pełną informację na temat zbiórki przed wyjazdem. Koszt to około 100-150 zł za osobę.




Na Koh Samui nie ma typowych hoteli. Jest za to mnóstwo resortów i bungalowów, w których można się zakwaterować nawet na miejscu. My jednak podobnie jak w przypadku hotelu w Bangkoku zarezerwowaliśmy nocleg przy użyciu booking.com. Zatrzymaliśmy się w Escape Beach Resort przy Maenam Beach. To był strzał w dziesiątkę! Niewielki, położony nad samą plażą resort z pysznym jedzeniem i wystrojem wnętrz w naszym stylu! Chciałabym tam wrócić!


Śniadanie z takim widokiem? Tak!

Po wyspie zdecydowanie lepiej jest poruszać się na skuterze. Taksówki są o wiele droższe niż w Bangkoku, poza tym skuter daje poczucie wolności i niezależności. Koszt wypożyczenia to około 10-20 zł za dzień + koszta paliwa około 5 zł za pół baku. Koh Samui jest bardzo różnorodna: oprócz cudownych plaż znajdziecie tu wodospady, ciekawe formy skalne, świątynie, a nawet wioskę arabską! 








Jeżeli zaś chodzi o jedzenie, był to chyba... najtańszy element naszej wycieczki. Najświeższe,najsmaczniejsze i najbardziej tajskie jest oczywiście jedzenie z okolicznych wózków i wózeczków (tak zwanych gar-kuchni), gdzie jedzą sami Tajowie. Za kwotę do 10 zł możecie dostać naprawdę konkretny posiłek. Poniżej znajdują się przykładowe ceny jedzenia i napojów.

Padthai z gar-kuchni w Bangkoku około 7 zł
talerz owoców w hotelu Baiyoke Sky Hotel około 10 zł
tajski red bull 1 zł
szaszłyk z krewetek około 3-4 zł
naleśnik z cytryną i cukrem około 3-4 zł
drink w Escape Beach Resport około 12 zł

Podsumowując: podróż poślubna była bardzo udana, Azja przywitała nas bardzo ciepło (i to dosłownie!) i z pewnością jeszcze tam wrócimy! Polecamy z całego serca!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz